piątek, 12 lutego 2010

Góra Długa

Ktoś ostatnio mnie zapytał: Dlaczego ty to robisz? Dlaczego mroźną nocą w ciemności wędrujesz po lasach? Na pierwszy rzut oka, zachowanie moje i osób mi towarzyszących może się wydawać nielogiczne, a dla niektórych wręcz dziwaczne.
Choć na łamach tego bloga można znaleźć odpowiedzi na te pytania, mimo to odpowiem jeszcze raz: po pierwsze na drogach jest wtedy spokojniej i bezpieczniej niż za dnia wśród pędzących samochodów, rozsądny rowerzysta jest w nocy dobrze oświetlony i ubrany w elementy odblaskowe a przez to bardziej widoczny niż w szarudze zimowego dnia, o magii wędrowania po zimowym lesie też już wspominałem, a poza tym jest to niezłe wyzwanie dla chcących się sprawdzić. Po zmroku świat wygląda zupełnie inaczej, można zobaczyć rzeczy, których nie widać w świetle dnia, świetnym przykładem na to może być właśnie moja ostatnia wycieczka na górę Długą, ciągnącą się od Gdyni Chyloni aż do Rumi Janowa. Widoki z tej góry na Gdynię, Rumię i Redę wręcz oszałamiają i tutaj kolejny powód dla którego warto odbyć taką wycieczkę zimową nocą, w świetle dnia i w lecie tego wszystkiego nie byłoby widać.
Wycieczkę odbyłem wraz z moim wiernym towarzyszem, tego typu szaleństw, szwagrem Darkiem. Pomysł na taką wyprawę zrodził się w mojej głowie podczas jazdy SKMką, gdy to oglądałem efektowną górę ciągnącą się wzdłuż drogi krajowej nr 6, po sprawdzeniu na mapie, że góra ta ma swoją nazwę i ciekawy kształt postanowiłem w końcu się na nią wybrać. Rozpoczęliśmy na dworcu w Gdyni Chyloni o godzinie 20.30 i skierowaliśmy się w kierunku Tesco, gdyż właśnie w tym miejscu zaczyna się ta góra. Najwyższy szczyt znajduje się zaraz na samym początku i wznosi się na wysokość 130 m n.p.m. Następnie cała droga ciągnie się grzbietem góry, po drodze można podziwiać naszą metropolię nocą i zrobić sesję zdjęciową tak jak ja to uczyniłem. Cała trasa miała długość około 6,5 km a więc naprawdę nie jest to daleka droga. Nasza wycieczka zakończyła się około godziny 24.00.

Góra Długa


Map your trip with EveryTrail
2010-02-06

Brak komentarzy: