czwartek, 24 listopada 2011

Łopień - Ćwilin

Udało mi się wyrwać na chwilę w góry, a że czasu nie miałem wiele postanowiłem pospacerować po dobrze znanych terenach, które miały mi zapewnić gwarantowane, piękne widoki. Jako że nie chciałem ponownie zaliczać tych samych szlaków, postanowiłem wchodzić troszkę inaczej, bardziej niepokornie. Wyruszyłem z Tymbarku czerwonym szlakiem rowerowym, zbliżywszy się do szczytu, trochę improwizacji już w ciemności z czołówką na głowie. Po drodze minąłem chatkę myśliwską, myślałem że będzie otwarta, lecz się przeliczyłem, w końcu trafiam na szlak zielony, który zaprowadza mnie na halę Jaworze, stamtąd na chwilę pod krzyż papieski, gdzie podziwiam piękny widok na Jurków i Ćwilin, oraz efektownie wyglądającą po ciemku drogę nr 28 na przełęczy Gruszowiec. Wracam na halę Jaworze i tam nocuję. Rano wstaję wcześnie, by załapać się na wschód słońca, lecz niestety panuje tak gęsta mgła, że nie ma najmniejszych szans by cokolwiek ujrzeć. Znów idę na przełaj, tym razem wyruszam wąską ścieżką spod krzyża, wiodącą w kierunku Ćwilina, wkrótce ścieżynka się kończy więc dalej schodzę na azymut, by po jakimś czasie trafić na drogę do transportu drewna. Po drodze mijam źródełko, później bacówkę i wychodzę w Trzópkach. Tutaj przechodzę na drugą stronę Łososiny i po krótkim spacerze wzdłuż asfaltu, skręcam w prawo i wbijam się na Ćwilin ponownie unikając szlaków. Na Ćwilinie jestem około południa, panuje mróz i jeszcze gęściejsza mgła, szans na widoki nie ma żadnych, choć połączenie wilgoci i mrozu sprawia, że wszystko wokół wydaje się być polukrowane. Spotykam na szczycie jeszcze dwóch starszych turystów, którzy jak ja zachwycają się okolicznościami przyrody. Następnie wbijam się na szlak niebieski i schodzę do przełęczy Gruszowiec, gdzie w barze pod Cyckiem oczekuję przy piwku i pierogach na transport, który powiezie mnie do rzeczywistości.

Łopień - Ćwilin


EveryTrail - Find hiking trails in California and beyond