sobota, 29 maja 2010

Buk na głazie

Ostatnio mam strasznie mało czasu na jakąkolwiek aktywność rowerowo - internetową, co zresztą da się zaobserwować po ilości postów, które tu piszę. No ale każdą wolną chwilę wykorzystuję by trochę pokręcić się po okolicy i dlatego mam w zanadrzu kilka tematów do opisania. Dziś chciałbym przedstawić bardzo interesujący pomnik przyrody, Buk na głazie. Wycieczka nie była długa bo opisywany przeze mnie obiekt znajduje się nieopodal Wejherowa, dlatego też postanowiłem sobie utrudnić i dotrzeć tam wszelkimi sposobami omijającymi utarte drogi, jak także a może przede wszystkim czarny szlak, prawie mi się to udało.
Buk na głazie wygląda dokładnie tak jak się nazywa, lecz zanim go ujrzałem jakoś nie mogłem sobie wyobrazić jak drzewo może rosnąć na głazie. Okaz jest zaiste niezwykły, bardzo polecam odwiedzenie tego miejsca. Przy okazji odnalazłem kolejną skrzynkę geocacha, która znajduje się w pobliżu.
2010-05-04 Buk na Głazie
Buk na głazie at EveryTrail


Plan your trips with EveryTrail Mobile Travel Guides

czwartek, 6 maja 2010

Rowerowe manewry na poligonie dzień drugi

Na następny dzień miałem zaplanowaną również wycieczkę rowerową, chociaż już nie tak długą jak w poprzednim dniu, bo 42 km wszystkim dało się we znaki. Tym razem mieliśmy się skupić na odwiedzeniu miejsc zaznaczonych na mapce Bornego jako ciekawostki, oraz mieliśmy dokończyć trasę „Bunkry”.
Naszym pierwszym obiektem po drodze było kasyno oficerskie lub też zwane przez Niemców domem oficera. Obiekt robi ogromne wrażenie, wybudowany z ogromną pompatycznością i bez jakichkolwiek kompromisów, a przynajmniej takie na mnie zrobił wrażenie. Już zaczęliśmy żałować że drzwi są zamknięte i nie będziemy mogli obejrzeć co dzieje się w środku, a przez otwarte okna nie będziemy przecież wchodzić, gdy postanowiliśmy obejrzeć budynek od strony jeziora. To że całość była raczej w opłakanym stanie nie zdziwiła mnie zwłaszcza po wczorajszym dniu w Kłominie, ale okazało się że od drugiej strony jest jeszcze gorzej bo główny budynek został spalony. Na pierwszy rzut oka pożar musiał być niedawno, co zresztą później potwierdził jeden z mieszkańców Bornego. Po obejrzeniu kasyna w środku poczułem jeszcze większy żal, że tak piękny i niezwykły zabytek został potraktowany po barbarzyńsku, odjechaliśmy stamtąd z ogromnym niesmakiem. Od domu oficera aż do jeziora prowadzą schody, którymi zjechaliśmy w dół i dalej potoczyliśmy się w kierunku północnym wzdłuż brzegu.
Minęliśmy miejską plażę, nazwaną „słoneczna” co akurat w tym dniu się zgadzało gdyż słońce rzeczywiście nam towarzyszyło. Następnie dojechaliśmy do restauracji o ciekawym wyglądzie okrętu wyrzuconego przez przypływ. Aby zobaczyć kolejne dwie ciekawostki musieliśmy powrócić w kierunku miasta, pierwszym budynkiem była willa wybudowana w latach 30-tych przez Niemców, w której znajdowała się po wojnie okresowa siedziba generała Dubynina – dowódcy Północnej Grupy Wojsk. Drugim budynkiem była willa Hainza Guderiana, generała który uczestniczył w ataku w 1939 roku na Polskę, między innymi jego korpus idący na Brześć został zatrzymany pod Wizną, przez 720 żołnierzy polskich dowodzonych przez Władysława Raginisa na aż trzy dni. Polacy poddali się dopiero gdy Guderian zagroził rozstrzelaniem 70 jeńców wojennych.
Po obejrzeniu willi, która oczywiście również znajduje się w opłakanym stanie, powróciliśmy nad jezioro by dalej kontynuować wyprawę wzdłuż brzegu. Minęliśmy półwysep nazwany bardzo słusznie „głową orła”, ze względu na jego kształt. Po pewnym czasie musieliśmy się oddalić od brzegu gdyż okazało się, że brzeg jest własnością prywatną, chociaż mi się wydawało że przepisy mówią o tym by działki znajdowały się 5 m od brzegu. Ale jak to mówią: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, dzięki temu manewrowi dotarliśmy po krótkiej chwili do strzelnicy dla czołgów. Dalej kierowaliśmy się do szlaku pomarańczowego zwanego „wodnym”. Po pewnym czasie przecięliśmy tory i dojechaliśmy do jeziora Długie, utworzonego właśnie jako sztuczny zalew w celach militarnych na rzece Piławie. Po pokonaniu długości całego jeziora dojeżdżamy do szosy w kierunku Bornego i do różowego szlaku „Bunkry” postanawiamy więc, dokończyć wczorajsze plany i pojechać prosto. Po prawej stronie udało mi się wypatrzyć garaże dla czołgów, które sobie obejrzałem i obfotografowałem. Jedziemy dalej szeroką żużlową drogą przez poligon i trochę mnie niepokoi, że przy szlaku nazwanym mianem „Bunkry”, nie widać wcale bunkrów. Na całej długości Udało nam się odnaleźć zaledwie dwa, myślę że gdybyśmy podróżowali z przewodnikiem, który wiedziałby gdzie owe bunkry się znajdują to zobaczylibyśmy więcej. Na cały poligon pomału wraca natura, miejsca po których niegdyś przetaczały się czołgi i prowadzone były wyimaginowane walki z burżuazyjnymi wrogami, zarastają młodym lasem, nie ma się więc co dziwić, że widać coraz mniej.
Naszą wycieczkę zakończyliśmy w miejscu w którym wczorajszą rozpoczęliśmy tj. przy cmentarzu rosyjskim.
Borne Sulinowo to na prawdę niezwykłe miejsce, pełne tajemnic, nieodkrytych sekretów, oraz wyjątkowo zmilitaryzowany teren, który pilnie strzeże swych tajemnic i prawdopodobnie nigdy wszystkich nie zdradzi. Wystarczy poczytać co o tym piszą różni eksploratorzy w internecie. Borne Sulinowo po naszemu, to wspaniały teren do rekreacji na rowerze i takim go zapamiętamy. Droga przebyta tego dnia to 23 km i znów mapka i zdjęcia pod spodem.
Rowerowe manewry na poligonie dzień drugi at EveryTrail


Map your trip with EveryTrail
2010-05-02 Borne Sulinowo

wtorek, 4 maja 2010

Rowerowe manewry na poligonie w Bornym Sulinowie część pierwsza.

Dawno niczego tu nie pisałem, ale nie wynikało to z mojej bezczynności rowerowej lecz raczej z powszedniości moich wycieczek. Bezsensem byłoby opisywanie po raz kolejny moich dojazdów do pracy lub wyprawy z dziećmi do Młynków. Ani nawet opisywanie cyklu przygotowań do Harpagana, który w tym roku z powodu katastrofy prezydenckiego samolotu, został przesunięty prawie o miesiąc, na 7 maja.
Za to po tak długiej przerwie postanowiłem zaprezentować bardzo ciekawą wyprawę rodzinną do Bornego Sulinowa. Pomysł na nią został zaczerpnięty częściowo z gazety „Rowertour” a częściowo z moich własnych zainteresowań historią.
Wycieczkę zaplanowałem na dwa dni. Wyruszyliśmy samochodem z rowerami, pierwszego maja około godziny 8.00. Jechaliśmy trasą przez Lębork, Bytów, Miastko, Biały Bór i Szczecinek, trasa ta już sama w sobie jest przepięknie malownicza i zdecydowanie do zrobienia rowerem, ale to może następnym razem... Na miejscu byliśmy przed południem, po znalezieniu nie bez problemów, noclegu, rozpakowaniu rowerów, około godziny 14.00 wyruszyliśmy na objazd miasta. Borne rozwija się wspaniale, widać dbałość ludzi o to by miasto stało się kurortem wypoczynkowym i bardzo dobrze. W mieście choć jest niewielkie wybudowano całkiem sporo ścieżek rowerowych, które są całkiem funkcjonalne i spełniają swoje zadanie zaskakująco dobrze. Wokół całego Bornego Sulinowa przygotowanych jest mnóstwo szlaków rowerowych, od takich dla mniej wprawnego rowerzysty od 12 km aż po trasy powyżej 50 km.
Na pierwszy dzień, jako że pora była już późna, zaplanowałem w zasadzie szlak najkrótszy, różowy nazwany „Szlakiem – bunkry”, o długości 12 km, ale już w trakcie jazdy plany zostały gdzieś „zgubione” a my potoczyliśmy się szlakiem żółtym o długości 35 km, tzw. „Szlakiem – wrzosy” zahaczającym o Kłomino.
Pierwszym przystankiem, na szlaku zarówno różowym jak żółtym jest cmentarz radziecki ze słynnym pomnikiem „pepeszy”. Trzeba przyznać, że miejsce to w tej chwili wygląda lepiej niż na filmie, który oglądałem gdy wojska radzieckie a w zasadzie już rosyjskie opuszczały Borne. Cały cmentarz został ogrodzony, wszystkie groby mają nowe lub odnowione napisy, na prawdę całe to miejsce robi pozytywne wrażenie. Trochę się zadumaliśmy przy tym cmentarzu nad ludzkimi losami, jak los rzuca ludzi po świecie, jak wielu ludzi zostawiło tu swoich synów, córki, żony i mężów. Zaraz przy cmentarzu skręcamy w prawo i asfaltową drogą toczymy się w kierunku poligonu. Gdy docieramy do miejsca gdzie przed wojną była wieś zwana Gross Born, zburzona przez Niemców, postanawiamy kontynuować naszą wycieczkę jednak szlakiem żółtym, dlatego że bardzo interesuje mnie opuszczona miejscowość Kłomino. Po drodze mijamy pierwsze dowody militarnej przeszłości tego miejsca w postaci bunkrów podziemnych i różnych dziwnych budowli nieznanego przeznaczenia, mijamy także punkt widokowy, na który oczywiście nie omieszkałem się wspiąć. Po pewnym czasie docieramy do Kłomina i wysiada mi GPS. Strasznie nie lubię takich sytuacji, co innego gdy wędruję sam a co innego gdy jestem odpowiedzialny za swoją rodzinę, tym bardziej, że pani w informacji turystycznej ostrzegała mnie przed zgubieniem na poligonie, a nawet podała nr telefonu na który w razie czego można wzywać pomocy.
Okazało się, że w GPSie przedwcześnie wysiadły baterie i mimo że nie miałem zapasowych (!), dopasowałem „małe paluszki” z lampki od roweru przy pomocy dwóch kawałków papieru i zadziałało.
Zwiedzanie tego opuszczonego miasta jest niesamowitym przeżyciem, podejrzewam że każdy miałby własne przemyślenia i odczucia. Mnie przede wszystkim uderzył bezmiar głupoty ludzkiej, która pozwoliła na doprowadzenie tego miejsca do takiej ruiny i nie byli za to odpowiedzialni Rosjanie...
Wycieczkę kontynuowaliśmy szlakiem żółtym, drogą gruntową dotarliśmy do asfaltu i skręciliśmy w prawo w kierunku Bornego. Po drodze minęliśmy bunkier wału pomorskiego ukryty w lesie u brzegów Piławy, lecz daliśmy już spokój poszukiwaniom tego obiektu, gdyż większość była już mocno zmęczona. Po lewej stronie minęliśmy również unikalną fortyfikację tj. tamę na rzece Piławie, która miała spiętrzać wodę w celu utrudnienia przeprawy wojsk. Około godziny 18.00 dotarliśmy do Bornego Sulinowa, gdzie odbywał się festyn, w którym również wzięliśmy udział. Tak zakończył się pierwszy dzień naszych manewrów poligonowych. Zdjęcia i plik trasy tradycyjnie pod spodem. CDN
Rowerowe manewry na poligonie dzień pierwszy at EveryTrail


Map your trip with EveryTrail
2010-05-01 Borne Sulinowo