niedziela, 14 marca 2010

Jezioro Żarnowiec

Jaka była w tym roku zima wszyscy wiemy, taka jaka powinna być prawdziwa polska zima, czyli śnieżna i mroźna. Choć skutecznie wstrzymała moje dojazdy do pracy na rowerze to nie udało jej się całkowicie odciągnąć mnie od roweru.
Wyglądając wczoraj za okno i patrząc na szybko topniejące w słońcu pozostałości śniegu na ulicach mogłem odnieść wrażenie, że to już chyba koniec zimy. Od dłuższego czasu intrygowała mnie zamkowa góra w okolicy jeziora Żarnowieckiego, kilka razy przejeżdżałem też prawie że przez nią ale nigdy nie mogłem powiedzieć, że świadomie byłem na górze zamkowej. Taki więc obrałem cel mojej wycieczki. Wyruszyłem około godziny 11.00, obrałem kierunek Piaśnica, gdy wjechałem na odcinek asfaltu za Wejherowem biegnący obok strzelnicy i omijający stromy podjazd pod górę, już wiedziałem, że nie będę zbaczał na żadne boczne drogi. W lesie panuje jeszcze pełnia zimy, co zresztą widać na moich zdjęciach. Tak więc trzymając się już tylko asfaltu drogi nr 218 podążałem w kierunku jeziora Dobrego. Jazda po drodze pełnej pędzących samochodów, dziur, błota i kałuż, nie należy może do najprzyjemniejszych doświadczeń, ale w tym wypadku piękna pogoda, czyli temperatura lekko powyżej zera i piękne słońce grzejące w plecy łagodziły trudy podróży. Po przebyciu 16 km dotarłem do jeziora Dobrego i tutaj przez pół godziny rozkoszowałem się pięknymi widokami i pogodą. Na jeziorze nawet można jeszcze spotkać wędkarzy podlodowych choć przy tej pogodzie to już chyba duże ryzyko, w każdym razie ja nie ryzykowałem wycieczki po jeziorze. Gdy już wystarczająco nasyciłem się pogodą oraz sucharami zabranymi na tą okazję, wyruszyłem dalej w kierunku Tyłowa. Na tej drodze panował już większy spokój. Minąłem Tyłowo i zacząłem zbliżać się do Kartoszyna skąd roztacza się piękny widok na całe jezioro Żarnowieckie. Analizując mapę uznałem, że czas już skręcić w prawo w poszukiwaniu góry Zamkowej, warunki panujące w lesie były jednak na tyle trudne do jazdy rowerem że zrobiłem tylko małą rundę grzebiąc się bezustannie w śniegu i zrezygnowany opuściłem las. Wniosek jaki stawiam po każdej takiej, nieudanej wyprawie jest jeden - do poprawki. Gdy już wyjechałem na asfalt, skręciłem w kierunku elektrowni szczytowo-pompowej i Opalina, po drodze jeszcze przeciąłem rzekę Piaśnicę wpadającą do Żarnowca. Zresztą jeden z moich pomysłów to właśnie wycieczka piesza od źródeł aż do ujścia Piaśnicy do morza, ale to może w niedługim czasie zrealizuję. Następnie było Rybno, które jest położone na pięknej górze, z której roztaczają się wspaniałe widoki. Z Rybna poprzez Kniewo, Zamostne, Górę, Bolszewo wróciłem do domu. Cała trasa wyniosła lekko ponad 50 km, które wraz z odpoczynkami przebyłem w 4 godziny.
2010-03-13

Jezioro Żarnowiec runda


Map your trip with EveryTrail

Brak komentarzy: