poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wkurzony dziedzic i Dąbrowa Góra

Skąd biorą się pomysły na moje wycieczki, do końca nie wiem sam. Dokładnie trudno określić w którym momencie, zasłyszana lub przeczytana historia, zobaczone miejsce lub nagła myśl, zamienia się i materializuje w postaci wycieczki. Ale tak właśnie się dzieje z moimi pomysłami. Tym razem swój pomysł zaczerpnąłem z forum internetowego eksploratorów oraz ze ślęczenia nad mapą. Na forum tym przeczytałem o godętowskim dworze już ładnych parę lat temu i opowieść o dębowej alei prowadzącej na cmentarz, znajdujący się na górze, oraz o legendzie o złym dziedzicu zjeżdżającym w czarnej karecie z góry, zrobiły na mnie spore wrażenie. Minęło parę lat i historia wróciła do moich myśli ponownie. Korzystając z przerwy świątecznej postanowiłem odwiedzić to miejsce, oraz przy okazji powędrować na Dąbrową Górę znajdującą się w pobliżu i pomimo okropnej pogody plan został wykonany.
Przyznaję że sporą chwilę zajęło mi odnalezienie tego cmentarza na górze, ze względu na drogę, która zmieniła swój bieg na lewo od dawnej alei, no i wycięte dęby. Gdy jednak w końcu udało mi się wytropić pośród drzew i krzaków miejsce dawnego cmentarza, zrozumiałem powód wkurzenia starego dziedzica. Po cmentarnej kaplicy pozostała tylko dziura w ziemi, a po cmentarzu tylko wypłaszczenie terenu oraz nieliczne artefakty świadczące o przeszłości tego miejsca.
Ile razy oglądam tak zdewastowane miejsca, zawsze się zastanawiam nad tym jakim dziwnym narodem są Polacy. Z jednej strony uważamy się za katolików, wieżących, czcimy nasze cmentarze, groby i poświęconą ziemię. Mamy nawet święto zmarłych podczas, którego oddajemy hołd naszym zmarłym, wypalamy tysiące zniczy na ich grobach i wydajemy mnóstwo pieniędzy na zdobienie grobów. Z drugiej zaś strony niszczymy, okradamy, demolujemy i profanujemy groby ludzi, którzy żyli wieki temu na tych ziemiach, ale którzy również mieli uczucia, przeżywali swoje tragedie i starali się je upamiętniać właśnie na takich cmentarzykach. Cóż to za naród ci Polacy. Mam tylko nadzieję, że osoby które sprzedały te krzyże na złom, wykorzystały cegły i kamienie pozyskane z takich miejsc, same nigdy nie zaznają spokoju ani za życia ani po śmierci.
Kolejnym punktem mojej wycieczki była Dąbrowa Góra, która kiedyś rzuciła mi się w oczy podczas ślęczenia nad mapą. Zwracała uwagę jej nazwa oraz wysokość 210 m n.p.m. W zasadzie na szczycie nie znalazłem niczego ciekawego poza wgłębieniem w ziemi oraz licznymi kamieniami usypanymi w prostokąt. Niestety nigdzie nie znalazłem żadnego opisu aby znajdowało się tam coś ciekawego, góra jest ciekawa po prostu sama w sobie. Całą wyprawę obrazuje tradycyjnie ślad GPS. Wnerwiony dziedzic i Dąbrowa Góra at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond. ............................................................................................ Idąc w kierunku Dąbrowej Góry całkowicie nieświadomie minąłem miejsce w lesie, gdzie przed wojną znajdowały się zabudowania jakiejś wioseczki (doszedłem do tego oglądając stare, przedwojenne mapy). Wiem na pewno, że z okolicami Bożegopola nie rozprawiłem się ostatecznie i wiele razy jeszcze tam wrócę, może tym razem rowerem, bo dzięki niemu można odwiedzić więcej miejsc w krótszym czasie.

środa, 12 grudnia 2012

...A zima jeszcze piękniejsza

Ostatnio zauważyłem że "zeszło ze mnie powietrze" jeżeli chodzi o pisanie tego bloga. Oczekuję, że w końcu opiszę jakąś niezwykłą wyprawę, która mi się przytrafi, lecz taka nie nadchodzi. A przynajmniej nie dzieje się nic ciekawego, wartego opisywania. No ale z pisaniem jest jak z bieganiem - najtrudniej znaleźć motywację i zacząć, a przecież nie mogę powiedzieć, że nic ciekawego się nie wydarzyło od mojego ostatniego wpisu tutaj. W listopadzie odwiedziłem znów Beskid Wyspowy i mimo kontuzji kręgosłupa, której się nabawiłem dosłownie dwie godziny przed pójściem w góry, wdrapałem się na Jaworz. Piękne są tam widoki.
Od początku listopada rozpocząłem też sezon kąpielowy, a w ramach rekonwalescencji dla mojego kręgosłupa urządzałem sobie wycieczki rowerowe nad jezioro Dobre, by zażywać kąpieli.
W dniach 1-2 listopada wziąłem udział w Rajdzie Na Orientację "Darżlub", który w tym roku wystartował z Lęborka. Trasa na której przyszło nam się zmagać z trudnościami orientingu przewidywała dystans 14 km oraz 13 pkt. Skończyło się na 22 km oraz 9 pkt, z czego 3 pkt okazały się być stowarzyszone, a na metę przybyliśmy jeszcze w limicie spóźnień lecz zaliczywszy za spóźnienie ponad 100 pkt karnych :) Ciężka ta impreza. Darżlub 2012 at EveryTrail
EveryTrail - Find hiking trails in California and beyond .............................................................................................. Niedawno przyszła do nas prawdziwa zima, pomimo że do zimy kalendarzowej jeszcze daleko. Oczywiście w żadnym wypadku mnie to nie martwi lecz wręcz przeciwnie, zima sprawia że wreszcie wyprawy zarówno rowerowe jak i piesze nabierają blasku i stają się ciekawsze. Jako że mam taką pracę że czasami mi się ona przemieszcza, w ostatnim czasie zmuszony jestem do dojeżdżania do Gdańska, a przez to spadła częstotliwość moich dojazdów na rowerze. Aczkolwiek zdarza się, że pozwalam sobie na powrót z Gdańska rowerem, lub tak jak w ostatni weekend, na dojazd i powrót. Do tej pory uważałem że Gdynia to najgorsze miejsce w kraju jeśli chodzi o drogi dla rowerów, ale wycofuję się z tej opinii. Takiej głupoty jak w Sopocie to nie ma nigdzie. Główną drogą prowadzącą przez Sopot jest Aleja Niepodległości i na całej jej długości ustawione są znaki zakazu wjazdu dla rowerów (nie jest to niczym usprawiedliwione), ścieżek rowerowych nie ma, a przecież po chodniku jechać nie wolno, bo prędkość na drodze nie jest podniesiona powyżej 50 km/h. W dodatku wszędzie na chodniku parkują samochody, dodać do tego pieszych to na prawdę nie ma tam możliwości przejechania. Wypróbowałem również nie raz ścieżkę rowerową nadmorską, no i dopóki jedziemy w Gdańsku to jest ok, w momencie przekroczenia granicy Sopotu trafiamy na ograniczenie prędkości do 10 km/h. Wreszcie gdy dojedziemy w okolice mola, znów trafiamy na zakaz wjazdu rowerem. Istna paranoja. I jak tu podróżować rowerem? Odpowiedź nasuwa się sama - omijać Sopot szerokim łukiem. Winszuję władzom Sopotu świetnych pomysłów i skutecznej dyskryminacji obywateli nie jeżdżących samochodami. Do Gdańska at EveryTrail
EveryTrail - Find hiking trails in California and beyond ........................................................................................................ A na zakończenie krótki filmik, z pozdrowieniem dla tych wszystkich którzy lubią się szczepić przeciw grypie ;)