Pomysł na tą trasę powstał w mojej głowie, podczas wycieczki, którą odbyliśmy dwa tygodnie temu do Luzina. Część naszej drogi biegła torami, zapragnąłem wtedy zwiedzić całą infrastrukturę linii kolejowej pomiędzy Wejherowem a Garczegorzem. Nie do końca się to udało, ale większa część została zwiedzona.
W wyprawie wzięło udział pięciu uczestników. Start nastąpił w Wejherowie przy centrum handlowym "Kaszub" o godzinie 6:00, skąd udaliśmy się w kierunku zachodnim, po drodze mijając dworzec kolejowy Wejherowo Główne. Z przystanku tego wyruszały ponad 20 lat temu pociągi elektryczne do budowanej elektrowni jądrowej Żarnowiec, przewożąc pasażerów i towary, wyjeżdżały stąd również lokomotywy spalinowe a wcześniej parowe jadące w kierunku Kostkowa, Gniewina, Choczewa by po zatoczeniu sporego łuku dojeżdżać do Lęborka. Skład z lokomotywą spalinową, pieszczotliwie był nazywany przez miejscowych: "Paulinką" i był bardzo przez nich szanowanym i lubianym środkiem transportu. Niestety wraz ze zmianą ustroju w naszym kraju oraz z upadkiem budowy elektrowni jądrowej, transport na tej linii przestał być rentowny i pomału następował jego zanik by w końcu w roku 1994 ustać całkowicie. Z tego co pamiętam osobiście to jeszcze do roku 2003 lub 2004 można było spotkać na trasie lokomotywę ciągnącą kilka wagonów z węglem do Kostkowa lub Gniewina. Niestety czasy transportu na tej trasie skończyły się definitywnie. Po drodze mieliśmy mnóstwo okazji by przekonać się o tym jak bestialsko i bezlitośnie niszczone są wszelkie pamiątki przeszłych, chwalebnych czasów transportu kolejowego. Spora część torów kolejowych na całej długości uległa złodziejom złomu, najgorsze, że proceder ten ciągle trwa, znaleźliśmy bardzo dużo świeżych śladów kradzieży, torów zdemontowanych i przygotowanych do wywiezienia, świeże ślady traktora z przyczepą, szczególnie na odcinku między Rybnem a Kostkowem. W sumie nawet nie dziwi mnie to że ludzie rozkradają tory, skoro na własne oczy widziałem połamane żeliwne krzyże na starych ewangelickich cmentarzach, ale dziwi mnie fakt, że są skupy złomu, które w takim procederze uczestniczą, a właściciele takich skupów mają przecież więcej do stracenia od złomiarzy.
Wycieczka mimo tych smutnych refleksji, które mnie nawiedzały po drodze, była bardzo udana, pogoda nam dopisała, świeciło piękne słońce a jednocześnie nie było za ciepło bo wiał chłodny wiatr, kompanów również miałem świetnych, humory dopisywały, a gdy dotarliśmy do Choczewa, po przejściu 42 km po podkładach kolejowych, bardzo często zarośniętych gęsto krzewami, jednogłośnie stwierdziliśmy, że na tym kończymy. Drugą część ekspedycji odłożyliśmy w czasie na po Harpaganie.
Cóż mogę więcej napisać, w jaki sposób zachęcić do przejścia tej trasy? Myślę, że jeżeli lubicie przygody, interesujecie się odrobinę historią, a do tego chcecie obejrzeć stare ślady chwały kolejnictwa w tym kraju, tym bardziej że jest ich z każdym dniem coraz mniej, to zapraszam na wyprawę szlakiem starych torów kolejowych, na pewno się na nich nie zgubicie, choć całkiem możliwe, że się zatracicie w pięknych widokach ziemi kaszubskiej.
Ekspedycja szalonych kolejarzy at EveryTrail
EveryTrail - Find hiking trails in California and beyond
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz