Oj przyznaję się, że znów nieprawdopodobnie spadła częstotliwość wpisów na blogu. Przyczyn jest jak zwykle wiele, jestem nieprawdopodobnie zapracowany ostatnio, poza tym miałem sporą kontuzję, którą wreszcie udało mi się zaleczyć, a jeszcze dodatkowo mimo, że wszystkie weekendy ostatnio mam wolne, rozpoczął się sezon rajdów na orientację.
Z tym większą przyjemnością wsiadłem ostatniej soboty na rower by w towarzystwie dwóch kolegów z WTC rozpocząć sezon sakwiarski. Wycieczkę planowaliśmy z Michałem już od dłuższego czasu, a w ostatniej chwili przyłączył się do nas Wojtek. Podczas wyprawy chcieliśmy zwiedzić byłą jednostkę wojskową w Lubiatowie. Na miejscu okazało się jednak, że wyprawa z militarnej zmieniła się w typowo przyrodniczą i przygodową. Nie będę się rozpisywał na temat drogi, gdyż wszystkich szczegółów można dopatrzeć się na zdjęciach oraz na mapie. Napiszę tylko, że właśnie takie wyprawy mają w sobie to coś co mi się podoba w rowerowaniu. Nockę spędziliśmy opodal plaży, pod namiotem i jak na marzec to wcale nie zmarzliśmy, zresztą pogoda poza silnym wiatrem była wspaniała.
W drodze powrotnej przytrafił nam się pewien nieszczęśliwy wypadek, który dobitnie potwierdził, że najniebezpieczniejsze dla rowerzystów są te nasze, polskie chodnikowe ścieżki rowerowe i wyjeżdżające auta z posesji. Sprawa skończyła się tamowaniem krwawienia na miejscu (całe szczęście że zawsze mam ze sobą apteczkę) oraz wizytą jednego z uczestników wyprawy na pogotowiu. Na szczęście po oględzinach przez lekarza okazało się że poza rozcięciami na twarzy, nic mu się nie stało.
Lubiatowo at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz