Jest to kolejny szlak turystyczny, który postanowiłem powtórnie pokonać na rowerze. Po raz pierwszy przejechałem tym szlakiem ponad trzy lata temu i bardzo mi się on spodobał, szczególnie pierwsza część tego szlaku do Piekiełka.
Wyruszyłem w niedzielny poranek, choć nie był to łatwy start bo już na wstępie po dwóch km musiałem się cofnąć po pompkę :) bez której na nic nie przydałyby mi się łatki, o których nie zapomniałem. Pogoda zapowiadała się nieźle, nie miało padać choć po wcześniejszych opadach w lasach wcale nie było sucho. Zacząłem standardowo przy młynie na Cedronie i skierowałem się do Młynków koło Gniewowa. Już w młynkach uderzył mnie bardzo wysoki poziom wody w zbiornikach retencyjnych, a im dalej tym było gorzej okazało się, że po czerwonym szlaku miejscami płynęły wartkie strumienie, a jezioro Wyspowo miało również bardzo wysoki poziom, do tego stopnia że szlak stał się nieprzejezdny i musiałem jechać górą przy szlaku. Poranek był piękny, słońce przeświecało przez drzewa, nad łąkami snuły się mgły, piękne okoliczności przyrody sprawiały, że jazda, pomimo trudności była bardzo przyjemna. Następnymi mijanymi przeze mnie jeziorami były: Borowo, Pałsznik, Wygoda, urokliwe jeziorko Rębówko, nad którym odnalazłem skrzynkę Geocacha, jezioro Bieszkowickie, gdzie odnalazłem kolejną skrzynkę Geocacha i ostatnim jeziorem odwiedzonym przeze mnie było jezioro Zawiat, tam również okazało się że poziom wody był bardzo wysoki, na tyle że woda wypływała z jeziora i płynęła rowem do lasu. Właśnie te wszystkie zbiorniki wodne, czynią pierwszą część czerwonego szlaku tak ciekawą. Minąwszy wieś Bieszkowice, w której uzupełniłem kalorie, skierowałem się do Piekiełka. Od leśnictwa Piekiełko pokonawszy stromą górę, dojechałem do Łężyc. Kolejnym charakterystycznym punktem na mojej drodze była zielona szkoła w Marszewie z której została poprowadzona ścieżka dydaktyczno - przyrodnicza, a wraz z tą ścieżką został poprowadzony na nowo szlak czerwony. Do pewnego momentu jakoś sobie radziłem, ale gdy nowy czerwony szlak zaczął się krzyżować ze starym, pogubiłem się i trochę na tą sytuację zirytowałem, by w końcu po pół godziny takich poszukiwań i kręcenia w kółko, zrezygnowałem i potoczyłem się do Gdyni, by skończyć na przystanku SKM. Trochę żałuję, że nie starczyło mi cierpliwości i nie wróciłem na szlak w Chwarznie lecz zabrakło mi już czasu, bo trudy drogi sprawiły, że nie przemieszczałem się zbyt szybko a przez to straciłem więcej czasu niż przewidziałem. No cóż, wycieczka jest do poprawki.
Pod spodem umieszczam mapkę z trasą, aż za Marszewo trasa jest dokładnym odwzorowaniem czerwonego szlaku, poza małymi pomyłkami i dojazdem do Rębówka. W galerii umieściłem zdjęcia z wczorajszej wycieczki oraz tej sprzed trzech lat.
Czerwony szlak wejherowski at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz