Zima w tym roku zaatakowała dość wcześnie, a że jest to jedna z czterech moich ulubionych pór roku, do jeżdżenia rowerem, postanowiłem wybrać się na mały rekonesans po okolicy. Wybór kierunku wycieczki bynajmniej nie był przypadkowy, dlatego że mam zamiar przejechać się w najbliższej przyszłości zielonym szlakiem do Żarnowca i pierwsza część mojej trasy wiodła właśnie zielonym szlakiem aż do jeziora Dobrego.
Drogi w lesie przykryły się cienkim dywanikiem śniegu, pod którym oczywiście była spora warstwa błota, piachu i wody co stanowiło zabójczą mieszankę dla moich zębatek, mimo to kontynuowałem zawzięcie wyprawę. Na zdjęciach starałem się oddać piękno przyrody pokrytej białą pierzynką, zapraszam więc do galerii.
Wreszcie zima at EveryTrail
EveryTrail - Find trail maps for California and beyond
poniedziałek, 29 listopada 2010
poniedziałek, 22 listopada 2010
Szlak czerwony wejherowski
Jest to kolejny szlak turystyczny, który postanowiłem powtórnie pokonać na rowerze. Po raz pierwszy przejechałem tym szlakiem ponad trzy lata temu i bardzo mi się on spodobał, szczególnie pierwsza część tego szlaku do Piekiełka.
Wyruszyłem w niedzielny poranek, choć nie był to łatwy start bo już na wstępie po dwóch km musiałem się cofnąć po pompkę :) bez której na nic nie przydałyby mi się łatki, o których nie zapomniałem. Pogoda zapowiadała się nieźle, nie miało padać choć po wcześniejszych opadach w lasach wcale nie było sucho. Zacząłem standardowo przy młynie na Cedronie i skierowałem się do Młynków koło Gniewowa. Już w młynkach uderzył mnie bardzo wysoki poziom wody w zbiornikach retencyjnych, a im dalej tym było gorzej okazało się, że po czerwonym szlaku miejscami płynęły wartkie strumienie, a jezioro Wyspowo miało również bardzo wysoki poziom, do tego stopnia że szlak stał się nieprzejezdny i musiałem jechać górą przy szlaku. Poranek był piękny, słońce przeświecało przez drzewa, nad łąkami snuły się mgły, piękne okoliczności przyrody sprawiały, że jazda, pomimo trudności była bardzo przyjemna. Następnymi mijanymi przeze mnie jeziorami były: Borowo, Pałsznik, Wygoda, urokliwe jeziorko Rębówko, nad którym odnalazłem skrzynkę Geocacha, jezioro Bieszkowickie, gdzie odnalazłem kolejną skrzynkę Geocacha i ostatnim jeziorem odwiedzonym przeze mnie było jezioro Zawiat, tam również okazało się że poziom wody był bardzo wysoki, na tyle że woda wypływała z jeziora i płynęła rowem do lasu. Właśnie te wszystkie zbiorniki wodne, czynią pierwszą część czerwonego szlaku tak ciekawą. Minąwszy wieś Bieszkowice, w której uzupełniłem kalorie, skierowałem się do Piekiełka. Od leśnictwa Piekiełko pokonawszy stromą górę, dojechałem do Łężyc. Kolejnym charakterystycznym punktem na mojej drodze była zielona szkoła w Marszewie z której została poprowadzona ścieżka dydaktyczno - przyrodnicza, a wraz z tą ścieżką został poprowadzony na nowo szlak czerwony. Do pewnego momentu jakoś sobie radziłem, ale gdy nowy czerwony szlak zaczął się krzyżować ze starym, pogubiłem się i trochę na tą sytuację zirytowałem, by w końcu po pół godziny takich poszukiwań i kręcenia w kółko, zrezygnowałem i potoczyłem się do Gdyni, by skończyć na przystanku SKM. Trochę żałuję, że nie starczyło mi cierpliwości i nie wróciłem na szlak w Chwarznie lecz zabrakło mi już czasu, bo trudy drogi sprawiły, że nie przemieszczałem się zbyt szybko a przez to straciłem więcej czasu niż przewidziałem. No cóż, wycieczka jest do poprawki.
Pod spodem umieszczam mapkę z trasą, aż za Marszewo trasa jest dokładnym odwzorowaniem czerwonego szlaku, poza małymi pomyłkami i dojazdem do Rębówka. W galerii umieściłem zdjęcia z wczorajszej wycieczki oraz tej sprzed trzech lat.
Czerwony szlak wejherowski at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
Wyruszyłem w niedzielny poranek, choć nie był to łatwy start bo już na wstępie po dwóch km musiałem się cofnąć po pompkę :) bez której na nic nie przydałyby mi się łatki, o których nie zapomniałem. Pogoda zapowiadała się nieźle, nie miało padać choć po wcześniejszych opadach w lasach wcale nie było sucho. Zacząłem standardowo przy młynie na Cedronie i skierowałem się do Młynków koło Gniewowa. Już w młynkach uderzył mnie bardzo wysoki poziom wody w zbiornikach retencyjnych, a im dalej tym było gorzej okazało się, że po czerwonym szlaku miejscami płynęły wartkie strumienie, a jezioro Wyspowo miało również bardzo wysoki poziom, do tego stopnia że szlak stał się nieprzejezdny i musiałem jechać górą przy szlaku. Poranek był piękny, słońce przeświecało przez drzewa, nad łąkami snuły się mgły, piękne okoliczności przyrody sprawiały, że jazda, pomimo trudności była bardzo przyjemna. Następnymi mijanymi przeze mnie jeziorami były: Borowo, Pałsznik, Wygoda, urokliwe jeziorko Rębówko, nad którym odnalazłem skrzynkę Geocacha, jezioro Bieszkowickie, gdzie odnalazłem kolejną skrzynkę Geocacha i ostatnim jeziorem odwiedzonym przeze mnie było jezioro Zawiat, tam również okazało się że poziom wody był bardzo wysoki, na tyle że woda wypływała z jeziora i płynęła rowem do lasu. Właśnie te wszystkie zbiorniki wodne, czynią pierwszą część czerwonego szlaku tak ciekawą. Minąwszy wieś Bieszkowice, w której uzupełniłem kalorie, skierowałem się do Piekiełka. Od leśnictwa Piekiełko pokonawszy stromą górę, dojechałem do Łężyc. Kolejnym charakterystycznym punktem na mojej drodze była zielona szkoła w Marszewie z której została poprowadzona ścieżka dydaktyczno - przyrodnicza, a wraz z tą ścieżką został poprowadzony na nowo szlak czerwony. Do pewnego momentu jakoś sobie radziłem, ale gdy nowy czerwony szlak zaczął się krzyżować ze starym, pogubiłem się i trochę na tą sytuację zirytowałem, by w końcu po pół godziny takich poszukiwań i kręcenia w kółko, zrezygnowałem i potoczyłem się do Gdyni, by skończyć na przystanku SKM. Trochę żałuję, że nie starczyło mi cierpliwości i nie wróciłem na szlak w Chwarznie lecz zabrakło mi już czasu, bo trudy drogi sprawiły, że nie przemieszczałem się zbyt szybko a przez to straciłem więcej czasu niż przewidziałem. No cóż, wycieczka jest do poprawki.
Pod spodem umieszczam mapkę z trasą, aż za Marszewo trasa jest dokładnym odwzorowaniem czerwonego szlaku, poza małymi pomyłkami i dojazdem do Rębówka. W galerii umieściłem zdjęcia z wczorajszej wycieczki oraz tej sprzed trzech lat.
Czerwony szlak wejherowski at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
sobota, 13 listopada 2010
Szlak niebieski do Pucka
Nadszedł weekend, a więc wpadłem na pomysł żeby przejechać się niebieskim szlakiem do Pucka, wprawdzie kiedyś już go zrobiłem lecz było to jeszcze w czasach przed internetowych i nie powstała z tego relacja.
Każdy kto kiedyś przeżył wypadnięcie dysku w kręgosłupie, to wie jaki to ból, a coś takiego spotkało właśnie mnie przed wyjściem z domu, dlatego niech to trochę wytłumaczy czas jaki trwała moja wycieczka (4 godziny), do tego doliczyć trzeba silny wiatr w drodze powrotnej.
Ogólnie trasa jesienią jest przepiękna, można zobaczyć wiele rzeczy normalnie ukrytych przed okiem wędrowca. Po drodze było też kilka trudnych momentów, czy to za sprawą błota w lesie, czy szlaku prowadzącego przez betonowe płoty lub czyjeś podwórka, czy to goniących mnie owczarków niemieckich(Mrzezino). Zdjęcia i trasę prezentuję pod spodem, do zdjęć dodałem sporo komentarzy.
Niebieski szlak do Pucka at EveryTrail
EveryTrail - Find trail maps for California and beyond
Każdy kto kiedyś przeżył wypadnięcie dysku w kręgosłupie, to wie jaki to ból, a coś takiego spotkało właśnie mnie przed wyjściem z domu, dlatego niech to trochę wytłumaczy czas jaki trwała moja wycieczka (4 godziny), do tego doliczyć trzeba silny wiatr w drodze powrotnej.
Ogólnie trasa jesienią jest przepiękna, można zobaczyć wiele rzeczy normalnie ukrytych przed okiem wędrowca. Po drodze było też kilka trudnych momentów, czy to za sprawą błota w lesie, czy szlaku prowadzącego przez betonowe płoty lub czyjeś podwórka, czy to goniących mnie owczarków niemieckich(Mrzezino). Zdjęcia i trasę prezentuję pod spodem, do zdjęć dodałem sporo komentarzy.
Niebieski szlak do Pucka at EveryTrail
EveryTrail - Find trail maps for California and beyond
środa, 3 listopada 2010
Rowerowe zaduszki
Prawie dwa lata temu obiecywałem, że powrócę do tematu cmentarzy wejherowskich i myślę, że 2 listopada, czyli zaduszki są najlepszym do tego czasu. Na szlak nieistniejących cmentarzy powróciłem z WTCyklistami, jeden z nich miał wiele ciekawych informacji na temat zaginionych nekropolii w naszym mieście.
Wyruszyliśmy około 20:20 i od razu skierowaliśmy się w miejsce, o którym do tej pory nie wiedziałem, w okolice za szpitalem. Tomek twierdził, że jego ojciec mówił mu, że tam właśnie znajdował się cmentarz "Choleryków", trochę się zdziwiłem bo z moich dotychczasowych ustaleń wynikało że jest to raczej w okolicach ulicy Żeromskiego, a opierałem się na starych mapach, choć z książki o historii Wejherowa raczej wynikało, że było to daleko za miastem i to potwierdzałoby teorię Tomka. Cmentarz zaznaczony na mapach mógł być natomiast cmentarzem żołnierzy napoleońskich. W okolicach szpitala dodatkowo pochowani byli tymczasowo żołnierze radzieccy, zanim przeniesiono ich do kwatery na kalwarii.
Gdy odwiedziliśmy już miejsce na ulicy Żeromskiego, skierowaliśmy się na cmentarz żydowski na Żydowskiej Górce, po zapaleniu zniczy, trochę okrężną drogą przez Zibertowo pojechaliśmy do cmentarza dla umysłowo chorych za jednostką wojskową. Następnie udaliśmy się na stary cmentarz katolicki i znajdujący się w pobliżu były cmentarz ewangelicki. Po drodze mijaliśmy jeszcze miejsca po starym zborze ewangelickim gdzie na tyłach tego zboru również znajdował się cmentarz oraz miejsce za farą gdzie był chyba pierwszy cmentarz w Wejherowie. Do krypt pod klasztorem gdzie pochowani są założyciele miasta i późniejsi właściciele postanowiliśmy nie wchodzić ze względu na zbyt późną porę. Odwiedziliśmy również pięknie położoną na wzgórzu nad miastem, kwaterę żołnierzy radzieckich, którzy wyzwalali miasto w marcu 1945 roku. Ostatnim miejscem, do którego się udaliśmy był cmentarz komunalny na Śmiechowie i tak zakończyliśmy te rowerowe zaduszki, pełne wspomnień po tych którzy żyli niegdyś na tej ziemi.
Rowerowe zaduszki at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
Wyruszyliśmy około 20:20 i od razu skierowaliśmy się w miejsce, o którym do tej pory nie wiedziałem, w okolice za szpitalem. Tomek twierdził, że jego ojciec mówił mu, że tam właśnie znajdował się cmentarz "Choleryków", trochę się zdziwiłem bo z moich dotychczasowych ustaleń wynikało że jest to raczej w okolicach ulicy Żeromskiego, a opierałem się na starych mapach, choć z książki o historii Wejherowa raczej wynikało, że było to daleko za miastem i to potwierdzałoby teorię Tomka. Cmentarz zaznaczony na mapach mógł być natomiast cmentarzem żołnierzy napoleońskich. W okolicach szpitala dodatkowo pochowani byli tymczasowo żołnierze radzieccy, zanim przeniesiono ich do kwatery na kalwarii.
Gdy odwiedziliśmy już miejsce na ulicy Żeromskiego, skierowaliśmy się na cmentarz żydowski na Żydowskiej Górce, po zapaleniu zniczy, trochę okrężną drogą przez Zibertowo pojechaliśmy do cmentarza dla umysłowo chorych za jednostką wojskową. Następnie udaliśmy się na stary cmentarz katolicki i znajdujący się w pobliżu były cmentarz ewangelicki. Po drodze mijaliśmy jeszcze miejsca po starym zborze ewangelickim gdzie na tyłach tego zboru również znajdował się cmentarz oraz miejsce za farą gdzie był chyba pierwszy cmentarz w Wejherowie. Do krypt pod klasztorem gdzie pochowani są założyciele miasta i późniejsi właściciele postanowiliśmy nie wchodzić ze względu na zbyt późną porę. Odwiedziliśmy również pięknie położoną na wzgórzu nad miastem, kwaterę żołnierzy radzieckich, którzy wyzwalali miasto w marcu 1945 roku. Ostatnim miejscem, do którego się udaliśmy był cmentarz komunalny na Śmiechowie i tak zakończyliśmy te rowerowe zaduszki, pełne wspomnień po tych którzy żyli niegdyś na tej ziemi.
Rowerowe zaduszki at EveryTrail
EveryTrail - Find the best hikes in California and beyond
Subskrybuj:
Posty (Atom)